Twój koszyk jest obecnie pusty!
Zamiast uważać na zajęciach z metodologii badań naukowych, kopałem tunele w Minecraftcie. Egzamin z teorii wiedzy zdałem przez znajomego. A teraz mam rozwiązać ambitne, analityczne zadanie, które – opinii wszystkich wokół – idealnie odpowiada moim kompetencjom.. I tylko ja wiem, jak bardzo się mylą.
Na szczęście mam jedną umiejętność, której nie uczy (jeszcze) żaden uniwersytet: potrafię rozmawiać z AI. Kilkanaście dobrze dobranych promptów, parę iteracji, odrobina edycji… i mam gotowy raport, który robi wrażenie nawet na mojej szefowej. Szefowej, która – jak się okazuje – też nie przeczytała go do końca. Zrobił to za nią językowy asystent.
Wchodzimy w erę tekstów pisanych przez maszyny, które czytane (czy może raczej: analizowane) są przez inne maszyny. W świecie nauki, redakcji i instytucji coraz więcej gestów zostaje tylko gestami – symulacją głębokiego namysłu, recenzji czy analizy. W tekście dla Nowej Fantastyki przyglądam się temu z bliska: w jakim stopniu AI przejęła procesy twórcze w nauce, mediach i biznesie? I co to właściwie znaczy w kontekście naszej – tj. autorów i odbiorców – wiarygodności. Zapraszam do lektury.