Twój koszyk jest obecnie pusty!
Wiele opracowań o AI w szkołach brzmi jak opowieści o rewolucji, która już się wydarzyła. Problem w tym, że zwykle opisują realia amerykańskie. Polscy nauczyciele na takie opisy reagują albo listą żali do szkoły i systemu w ogólności, albo parskają nerwowym śmiechem…
Nasza szkoła działa w zupełnie innych warunkach: przeciążony program, braki kadrowe, ograniczone budżety. W Warszawie czy Gdańsku jest też inaczej niż w Kocku albo Przeworsku.
Do tego dochodzą nierówności wśród samych uczniów – w jednej klasie są często osoby, dla których nowy smartfon co roku to oczywistość i takie, które nie mogą sobie pozwolić na stabilny dostęp do internetu. Trudno też mówić o wdrażaniu rozwiązań AI, kiedy szkół czy nauczycieli – nie mówiąc już o samych uczniach – nie stać na opłacenie licencji do narzędzi, które mają wdrażać.
Są co prawda fundusze (głównie unijne) na sprzęt i szkolenia, ale ostatecznie wszystko zależy od aktywności dyrektorów i możliwości finansowych samorządów. Efekt? System pełen nierówności, które w erze AI mogą się tylko pogłębiać. Bo zamiast wyrównywać szanse, technologia może stać się kolejną barierą. I właśnie dlatego każda rozmowa o sztucznej inteligencji w edukacji musi być też rozmową o równości dostępu do niej.
Ogromny potencjał i brak kompetencji
Badanie NASK‑PIB „Generatywna Sztuczna Inteligencja w szkole – przecieranie szlaków” przeprowadzone w 2025 r. wśród 995 nauczycieli klas 4–8 pokazuje, że AI dopiero wkracza do polskich szkół. Aż 75% ankietowanych nauczycieli nigdy nie używało generatywnych narzędzi w pracy, 19% korzystało z nich tylko kilka razy. Jedynie 6% używa ich regularnie. Większość respondentów przyznaje, że częściej eksperymentuje z AI w życiu prywatnym niż zawodowym i że głównym zastosowaniem technologii jest przygotowanie materiałów dydaktycznych i sprawdzianów, a także – ocenianie.
Z tego samego badania wynika, że nauczyciele są świadomi korzyści, jakie może im dać AI, ale też widzą określone ryzyka. Jako zalety wskazują szybsze przygotowanie materiałów, automatyzację rutynowych zadań oraz możliwość lepszego wspierania uczniów o różnych potrzebach. Obawiają się z kolei uzależnienia uczniów od technologii, utraty samodzielności w nauce i pokusy wykorzystywania AI do oszukiwania.
Co istotne – 78% badanych twierdzi, że konieczne są szkolenia dla nauczycieli, by używać AI odpowiedzialnie.
-Technicznie myślę, bylibyśmy już bardzo gotowi, na pewno podołalibyśmy. Mentalnie, czy na poziomie naszych kompetencji jako nauczycieli, potrzebujemy jeszcze dużego wsparcia, choćby nawet w kwestii podsuwania pomysłów, jak i co jeszcze można wykorzystać – mówi jedna z cytowanych w badaniu nauczycielek.
Tu mamy więc pierwszy istotny wniosek – brak umiejętności korzystania z tej technologii odczuwany przez aż tak dużą grupę to jasny sygnał, co jest główną potrzebą. Raczej nie nowe sale komputerowe czy laptopy dla wszystkich, ale wiedza i pewność w posługiwaniu się nowymi narzędziami.
AI w portfelu rodzica
Jak czytamy dalej w Raporcie: „Nie wszystkie dzieci mają równy dostęp do nowoczesnych narzędzi, co może pogłębiać istniejące nierówności edukacyjne między różnymi grupami społecznymi. (…) Dostępność technologii GSI oraz zasobów edukacyjnych znacząco różni się w zależności od szkoły i regionu. Konsekwencje tego zróżnicowanego dostępu mogą wpłynąć na możliwości uczniów i ich przyszłe perspektywy edukacyjne oraz zawodowe”.
Podobne zjawisko opisuje dokument Biała Księga: “Sztuczna inteligencja w Polskiej Szkole”, przygotowana przez Sekcję Edukacji Cyfrowej Komitetu Informatyki PAN, który wskazuje wprost na „tworzenie nierówności między uczniami, którzy na co dzień pracują z narzędziami AI (…) i wypracowują przewagę nad uczniami, którzy wykonywać mogą biernie tylko zadania na niskim poziomie”. Dostęp do zaawansowanych narzędzi, zwłaszcza płatnych, dodatkowo pogłębia tę różnicę, ponieważ – jak czytamy – „ograniczony dostęp do zaawansowanych narzędzi opartych na AI, dostępnych tylko odpłatnie, zwiększa nierówności edukacyjne”.
Szkoły dwóch prędkości
W badaniach nad przewidywanymi skutkami wykorzystania AI w szkołach pojawiały się obawy o „pogłębienie luki edukacyjnej między społecznościami z większym i mniejszym dostępem do technologii cyfrowych” oraz „powiększenie nierówności edukacyjnych pomiędzy młodymi ludźmi w Polsce”.
Autorzy dokumentu PAN zwracają uwagę, że już na poziomie kadry pedagogicznej widać „nierówny dostęp nauczycieli do narzędzi sztucznej inteligencji, wynikający z ich sytuacji materialnej oraz wysokich kosztów licencji aplikacji AI”. To sprawia, że tylko część z nich może w pełni korzystać z nowoczesnych rozwiązań i lepiej przygotowywać zajęcia.
Z wywiadów przeprowadzonych z nauczycielami wynika też, że wprowadzanie AI do praktyki szkolnej zależało głównie od „indywidualnych inicjatyw”. Jak zauważono, ograniczenia takie jak „brak czasu i brak odgórnych zachęt” sprawiały, że tylko część szkół rzeczywiście wdrażała nowe rozwiązania, a inne pozostawały w tyle.
Wszystko to przypomina trochę pierwsze tygodnie i miesiące pandemii – oddolne działania nauczycieli były często jedynymi, które sprawiały, że poszczególne klasy jakoś funkcjonowały. Tam, gdzie kadra była bardziej “konserwatywna” nie działo się nic lub prawie nic.
Nowe pracownie, stare problemy?
Eksperci wskazują na rzecz oczywistą – źródłem problemu są ograniczenia infrastrukturalne i finansowe wielu samorządów. „Konieczne jest zapewnienie infrastruktury odpowiedniej dla implementacji oraz rozwoju systemów AI, co może stanowić problem dla samorządów (i szkół) nie dysponujących odpowiednimi zasobami finansowymi i technologicznymi oraz odpowiednio kompetentną kadrą” – ostrzegają autorzy Białej Księgi.
Pewną nadzieję na zmianę tej sytuacji daje ogłoszony w sierpniu 2025 r. przez NASK i Ministerstwo Cyfryzacji ogłosiły największy w historii przetarg na wyposażenie szkół. Za łączną kwotę 2,39 mld zł powstanie 16 tys. pracowni w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych. Będzie to 12 tys. pracowni AI i 4 tys. pracowni STEM (nauki przyrodnicze, technologia, inżynieria i matematyka). Wyposażenie ma trafić do szkół do końca rozpoczętego właśnie roku szkolnego.
Jednocześnie – co warto podkreślić w kontekście wcześniej cytowanych potrzeb nauczycieli – program obejmuje też szkolenia dla nauczycieli oraz wsparcie dla nich w postaci materiałów dydaktycznych, przygotowanych specjalnie do pracy z nowymi pracowniami.
Z drugiej strony – według danych GUS w Polsce działa ok 14 tys. szkół podstawowych, w których uczy się wsumie ponad 3 mln dzieci w niemal 190 tysiącach klas. Mamy więc 12 tys. pracowni AI, po 15 komputerów w każdej na te 190 tys. klas. Oczywiście – lepsze to niż nic, ale wciąż mówimy o zaspokojeniu jedynie ułamku potrzeb, zarówno sprzętowych jak i pod względem umiejętności dydaktycznych.
Między szansą a wykluczeniem
Na papierze wygląda to dobrze: miliardy na pracownie, tysiące komputerów, szkolenia dla nauczycieli. Ale kiedy w szkole z dwudziestoma kilkoma klasami pojawia się jedna pracownia AI, łatwo policzyć, ile godzin naprawdę przypadnie każdemu uczniowi. I znów wracamy do tego samego obrazu – szkoły dwóch prędkości, w której technologiczne kompetencje ucznia zależą w dużej mierze od zasobności portfela jego rodzica.
To prowadzi do kolejnego znanego już wniosku: nie wystarczy sprzęt – potrzebna jest długofalowa polityka, która uwzględnia realne potrzeby szkół i różnice regionalne. Tak, jak kilka lat temu mówiliśmy o konieczności komputeryzacji szkół, tak teraz mówimy o ich dostosowaniu do rzeczywistości, w której AI staje się podstawowym narzędziem pracy i nauki. Od tego, jak dalece się to uda, będzie zależało to, czy dzisiejsi uczniowie wejdą w dorosłość jako kompetentni użytkownicy nowych technologii, czy jako osoby wykluczone z cyfrowego świata, widzące w AI tylko zagrożenie, które odbiera im pracę.