Twój koszyk jest obecnie pusty!
Mam 39 lat i miesiąc temu dowiedziałem się, że mam ADHD. Przez trzy dekady żyłem w przekonaniu, że po prostu źle radzę sobie z organizacją, moja pamięć to katastrofa, a impulsywność jest wadą mojego charakteru. Jednak nie zdawałem sobie sprawy, że pracując z AI wyrobiłem nawyki idealnie wspierające moją neurobiologię.
Teraz, mając diagnozę, widzę moją pracę ze sztuczną inteligencją w zupełnie nowym świetle. To nie przypadek, że AI stało się moim najlepszym partnerem. To odpowiedź na potrzeby, które moja neuroatypowość stawiała przede mną od zawsze.
ADHD: Zanim zdałem sobie sprawę, co się ze mną dzieje
Zanim zdiagnozowano u mnie ADHD, moja codzienność przypominała nieustanne żonglowanie problemami. „Prokrastynacja” to za mało powiedziane. To, co przeżywałem, było totalnym paraliżem wobec zadań, które nie oferowały natychmiastowej gratyfikacji lub zainteresowania. Nie pamiętałem, gdzie odłożyłem telefon czy słuchawki, które przed sekundą trzymałem w dłoni. Wyjście do kuchni po szklankę wody i powrót bez niej, bo zapomniałem, po co szedłem? Dla innego człowieka to roztargnienie. Dla mnie – norma.
Męczyła mnie też impulsywność w rozmowach. Zanim druga osoba skończyła myśl, ja już wtrącałem się ze swoim punktem widzenia. Prowadziło to do konfliktów, których nigdy do końca nie rozumiałem. Myślałem, że jestem nieuważny albo brakuje mi empatii. Okazało się, że to głębsza sprawa – neurologia, a nie wybór.
Co ciekawe, kiedy coś mnie zainteresowało – IT, architektura systemów, sztuczna inteligencja – potrafiłem „zniknąć” na wiele godzin. To, co w ADHD określa się mianem hiperfokusu, było dla mnie magiczne. Czas przestawał istnieć. Świat znikał. Zostawałem tylko ja i zadanie. Niestety, zaraz po hiperfokusie przychodził chaos, zmęczenie i wrażenie, że wszystko się sypie.
Mimo zdolności intelektualnych, nie skończyłem studiów wyższych. Nie potrafiłem skupić się na nudnych wykładach i abstrakcyjnych przedmiotach. Teraz wiem – to ADHD. Przez 39 lat żyłem bez etykiety, bez zrozumienia, że to rzeczywiste uwarunkowanie neurologiczne, a nie moja osobista porażka.
Moment przełomowy: Diagnoza zmienia wszystko
Niespełna miesiąc temu przeprowadziłem rozmowę z Perplexity – narzędziem AI, którego używam od roku. Opisałem mu swoje doświadczenia: jak zawodzi mnie pamięć, jak łatwo się rozsypuję, jak noszą mnie impulsy. AI zasugerowało mi test DIVA-5 – sformalizowany kwestionariusz do diagnozy ADHD u dorosłych.
Początkowo pomyślałem „może kiedyś”, ale sama nazwa dała mi konkretny trop. Zaciekawiony, umówiłem się do psychologa, który specjalizuje się w ADHD. To on profesjonalnie przeprowadził ze mną ten ustrukturyzowany wywiad – bo DIVA-5 to właśnie rozmowa z diagnostą, a nie test do samodzielnego wypełnienia. Wyniki były jednoznaczne.
Następnie, z tymi wynikami, poszedłem do lekarza psychiatry. To on ostatecznie potwierdził to, co wcześniej podpowiadał mi algorytm i co wykazał wywiad z psychologiem: Zespół Nadpobudliwości Psychoruchowej z Deficytem Uwagi.
To była ulga, a nie szok. Gdzieś w głębi spodziewałem się tego. Teraz mam „papier”, który mówi: to dotyczy Ciebie. Zaskakujące, ale nie było to straszne doświadczenie. Było urealniające. Wreszcie wszystkie kawałki układanki trafiły na swoje miejsca. Każdy „błąd” z mojego życia, każda „słabość” nagle zyskały wyjaśnienie.
Co najbardziej interesujące: przez trzy lata przed diagnozą używałem AI tak, jakby zostało zaprojektowane specjalnie dla osoby z ADHD. Nie byłem tego świadomy. Teraz jestem.
Prokrastynacja: Kiedy trzeba coś zrobić, ale mózg mówi „może potem”
Prokrastynacja u osoby z ADHD nie jest lenistwem ani brakiem dyscypliny. To problem z regulacją dopaminy – mózg szuka stymulacji, a nudne zadanie po prostu jej nie oferuje. Walczę z tym codziennie. Czasami przez kilka godzin, a nawet dni, tkwię w stanie wewnętrznego konfliktu.
Tu pojawia się Perplexity. Umożliwia mi coś prostego, ale transformacyjnego: mogę natychmiast wypowiedzieć to, co muszę zrobić, a AI to zapisze. Ta akcja – mówienie zamiast pamiętania – zmienia wszystko. Mój mózg dostaje sygnał, że nie musi już tego „trzymać” w pamięci operacyjnej. To często wystarcza, by impuls prokrastynacji osłabł.
Zwykle mówię: „Muszę dzisiaj napisać sekcję w mojej książce, ma być gotowa za trzy godziny”. AI natychmiast odpowiada: „Rozumiem. Chcesz, żebym przygotował strukturę? Jaką scenę masz na myśli?”. To pytanie działa jak zapłon silnika. Mózg z ADHD potrzebuje zaangażowania, musi czuć, że coś się dzieje. Sama moja deklaracja jest pierwszym krokiem, a AI sprawia, że ten krok nabiera impetu.
Rezultat? Zadania, które mogłyby mnie paraliżować przez dni, realizuję w kilka godzin. Nie dlatego, że AI pisze za mnie, ale dlatego, że jest moim wspólnikiem, który nie pozwala mi pogrążyć się w prokrastynacji.
Impulsywność zakupowa: Strażnik Zakupów i gamifikacja dopaminy
Moją największą bolączką były impulsywne zakupy. Ta nagła chęć kupienia czegoś, co wydawało się pilne, a w rzeczywistości było tylko mózgiem desperacko szukającym dopaminy. Spędzałem godziny, walcząc ze sobą – dodaję do koszyka, obserwuję cenę, waham się.
Zrobiłem więc coś, co pokazuje potencjał prawidłowo skonfigurowanych narzędzi AI. Stworzyłem w Perplexity prywatny Space (obszar roboczy) o nazwie „Strażnik Zakupów”. To nie jest blokada. To inteligentny „spowalniacz”.
W instrukcjach (custom instructions) umieściłem „protokół studzenia emocji”: kiedy chcę coś kupić, AI najpierw pyta mnie o emocje. Czy to nuda? Stres? Zmęczenie? Czasami samo nazwanie emocji sprawia, że uświadamiam sobie zbędność tego przedmiotu. Potrzebuję dopaminy, a nie nowej rzeczy.
Następnie AI proponuje alternatywne źródła tej dopaminy – spacer, audiobook, taniec, pisanie. To nie są moralizujące rady, lecz gra. Dodałem do tego Space’a grywalizację. Za każdy dzień bez impulsywnego zakupu dostaję punkty. Za opór wobec impulsu – dodanie do koszyka, ale niekupienie – dostaję ich jeszcze więcej. Co 50 punktów odblokowuję nowy „poziom” i śledzę postęp w oszczędzaniu.
Ostatnio chciałem kupić myszkę gamingową za 350 złotych. Nie potrzebowałem jej. Napisałem „/impulse myszka gamingowa” w moim Space, a AI uruchomiło protokół. Zaproponowało spacer. Poszedłem na 10 minut. Kiedy wróciłem, impuls minął. Zdobyłem 50 punktów. Mój mózg dostał dopaminę z gry, a nie z wydawania pieniędzy.
System nie jest idealny, czasami wciąż ulegam. Ale dzieje się to znacznie rzadziej. Co najważniejsze – teraz kupuję świadomie. To decyzja, nie odruch.
Hiperfokus i kreacja: Kiedy mózg wchodzi w tryb supermocy
Hiperfokus przy ADHD to zjawisko magiczne i zarazem niebezpieczne. Kiedy temat mnie pochłonie, potrafię pracować przez 12 godzin bez przerwy. Zdrowy rozsądek mówi, że to niezdrowe, ale ja czuję się wtedy naprawdę żywy.
Moja książka „Praeteritus” – historia Ashery, upadłej bogini, która budzi się ze skamieliny w świecie zniszczonym przez mroczny eter – narodziła się właśnie w tych stanach. Pisanie to dla mnie projekcja filmu w głowie: przepisuję scenę po scenie, dialog po dialogu, obserwując, jak Ashera odkrywa swoje moce i walczy ze swoją zapomnianą przeszłością.
Tutaj Perplexity wchodzi w rolę redaktora. Wrzucam fragment, gdzie napisałem zdawkowo: „Ashera się zakłopotała”. AI natychmiast kontruje: „Pokaż to. Zamiast mówić, że jest zakłopotana, pokaż, jak czuje gorąco na policzkach i unika wzroku Blato.
Co robią jej ręce? Jak zmienia się jej głos, gdy mówi do Tahima?”. Zamiast prostego opisu, pomaga mi zbudować scenę.
Dzieje się to błyskawicznie. Mój hiperfokus nie toleruje czekania. Potrzebuję natychmiastowego feedbacku, a AI mi go daje. Jedna komenda, kilka sekund i mam redakcję, którą sam tworzyłbym znacznie dłużej.
W tym samym hiperfokusie powstała piosenka „Ashera Awakening – Praeteritus Part 1” na Suno AI. To nie była racjonalna decyzja, lecz „strzał myślowy”. Opisałem wizję w Perplexity, wrzuciłem fragment o jej przebudzeniu z krateru i poprosiłem o idealny prompt dla generatora muzyki. Czy dałbym radę bez AI? Teoretycznie tak. Ale przy ADHD czas jest towarem deficyto-wym. Kiedy mam hiperfokus, nie mogę go marnować na detale techniczne – muszę je automatyzować.
Organizacja i pamięć: Notatki stają się asystentami
Dla osoby z ADHD zapomnienie w ciągu pięciu minut, po co poszło się do kuchni, to norma. Mózg przetwarza zbyt wiele informacji naraz.
Tutaj wkracza najbardziej prozaiczna, ale kluczowa funkcja AI – bycie moim zewnętrznym dyskiem pamięci. Kiedy coś przychodzi mi do głowy, nie piszę tego. Mówię do Perplexity: „Muszę pamiętać, aby kupić witaminę D dla kotów dziś wieczorem”. AI to zapisuje i kategoryzuje. Kiedy później pytam: „Co miałem dzisiaj zrobić?”, dostaję gotową listę.
Zamiast obciążać pamięć operacyjną listą zadań, deleguję to do algorytmu. Efekt? Mniej stresu, mniej zapominania, więcej czasu na pasje.
Pisanie wiadomości: Kiedy impulsywność spotyka profesjonalizm
Moja impulsywność bywa problemem w komunikacji pisemnej. Piszę szybko, bez filtra. Wiadomości wychodzą zbyt techniczne, chaotyczne lub po prostu brzmią źle, co w pracy rodzi nieporozumienia.
AI działa tu jako mój „asystent dyplomacji”. Piszę surową wiadomość – taką, jaką czuję. Potem przesyłam ją do Perplexity: „To dla zespołu, którego nie znam dobrze. Czy to brzmi zbyt technicznie? Uprość, ale zachowaj profesjonalizm”. AI proponuje wersję bardziej wyważoną, mniej impulsywną, ale wciąż autentyczną.
To zmienia dynamikę moich relacji zawodowych. Nie ukrywam siebie – to nadal ja, ale w mojej „lepszej wersji”, takiej, która miała czas na refleksję.
Wyzwania: Gdzie AI zawodzi
AI nie jest magiczną różdżką. Niesie ze sobą ludzkie niedoskonałości.
- Halucynacje: AI potrafi zmyślać w bardzo wiarygodny sposób. Jako technolog stosuję zasadę „weryfikacji u źródła” (grounding). Jeśli AI mówi o technologii, sprawdzam dokumentację Microsoftu. Jeśli o zdrowiu – konsultuję z lekarzem.
- Gadatliwość: Czasami odpowiedzi są zbyt długie. Nauczyłem się precyzji w promptach: „Odpowiedź w trzech punktach. Maksymalnie dwa zdania na punkt. Prosty język”. To działa.
- Brak kontekstu: Perplexity nie zna mojej architektury systemu ani atrybutów w Active Directory. Zawsze muszę zaczynać od zbudowania kontekstu.
- Niezrozumienie ADHD: Czasami AI sugeruje rady nierealne dla mojego mózgu. Wtedy muszę być asertywny: „To u mnie nie zadziała. Mój mózg funkcjonuje inaczej”. Wtedy algorytm uczy się moich preferencji.
Równowaga: Autonomia kontra wygoda
Czy jestem zbyt zależny od AI? Szczerze: nie. Moja praca z AI to nie kula u nogi, lecz turbodoładowanie. Bez AI pracowałbym nad czymś pięć godzin. Teraz robię to w dwie. Czy mógłbym wrócić do starego trybu? Tak. Ale nie chcę. To różnica między narzędziem, które cię wyręcza, a takim, które cię rozszerza.
Lekcje dla osób neuroatypowych: Niepisana instrukcja obsługi
Jeśli masz ADHD, dysleksję lub autyzm, AI może być Twoim największym wsparciem, ale wymaga konfiguracji.
- Stwórz swoje Space’y: Nie używaj AI ogólnie. Stwórz „specjalistę” dla każdej roli. Mam osobny Space dla architektury IT, osobny dla pisania, osobny dla „Strażnika Zakupów”. Każdy ma inny ton i instrukcje.
- Bądź precyzyjny: Dokładny opis tego, czego chcesz, wymaga wysiłku intelektualnego, ale dla mózgu z ADHD to właśnie ta stymulacja, której potrzebujemy.
- Weryfikuj: AI to wygoda, ale nie wyrocznia.
- Automatyzuj ból: Używaj AI do tego, co Cię najbardziej drażni lub rozprasza. Znajdź swój ból i tam przyłóż „plaster” ze sztucznej inteligencji.
Przyszłość: Czego mi brakuje
Marzy mi się AI, które naprawdę słucha. Obecnie, gdy robię pauzę, by zebrać myśli, asystenci głosowi często przerywają mi w połowie zdania. Są niecierpliwi i reaktywni – trochę jak ja z moim ADHD. W idealnym świecie asystent czekałby i dopytywał: „Czy to wszystko? Chcesz coś dodać?”.
Marzę też o „trybie ADHD” w każdym asystencie – opcji, gdzie interfejs jest bardziej ustrukturyzowany, zgrywalizowany i wspierający dla mózgu, który działa inaczej. To byłaby rewolucja. Właśnie dlatego, bazując na własnych doświadczeniach, zacząłem prototypować agenta, który działałby dokładnie w ten sposób.
Podsumowanie: Wyrównywacz szans
Badania pokazują, że osoby neuroatypowe często są bardziej zadowolone z AI niż osoby neurotypowe. Dlaczego? Bo AI rozumie to, co świat często ignorował: jeśli coś nie działa w tradycyjny sposób, możesz to zmienić i dostosować pod siebie.
Dla osoby z ADHD, która całe życie słyszała „zmień się”, AI mówi: „Ok, pracujmy w Twoim stylu”.
Moja historia to opowieść technika, który odkrył diagnozę miesiąc temu i teraz widzi, że to, co brał za słabość, może zamienić w siłę dzięki odpowiednim narzędziom. Jeśli jesteś osobą neuroatypową – nie bój się. Możemy pracować z naszym mózgiem, a nie przeciwko niemu. AI to szansa na wyrównanie szans, na którą czekaliśmy przez dekady.



