Twój koszyk jest obecnie pusty!
Na pierwszy rzut oka builder wygląda jak n8n, make czy weteran branży Zapier, ale gdy tylko próbujesz zbudować coś poważniejszego, okazuje się, że pod maską kryje się sporo ograniczeń. Warto o tym wiedzieć, zanim zaczniesz budować swojego pierwszego agenta.
Oto cztery rzeczy, które naprawdę warto wiedzieć:
1. Brak swobody wyboru modeli
Agent Builder działa wyłącznie na modelach OpenAI. Nie możesz podmienić silnika na Claude, Gemini czy Llama.
To jak samochód, w którym producent każe Ci tankować tylko na swoich stacjach. Niby wygodne… dopóki nie zatankujesz drożej albo nie znajdziesz się w miejscu, gdzie ich stacji po prostu nie ma.
2. Zależność od serwerów OpenAI
Nie ma opcji self-hostingu. Wszystko działa na infrastrukturze OpenAI.
To jak kupić mieszkanie, do którego klucze wciąż ma poprzedni właściciel.
Trudno poczuć się u siebie – zwłaszcza jeśli przechowujesz wrażliwe dane.
3. Brak prawdziwych triggerów i API
Agent Builder uruchamia się głównie przez czat. Nie ma wsparcia dla webhooków, e-maili ani zewnętrznych integracji – nie możesz po prostu wywołać API.
To jak inteligentny asystent, który odpowiada tylko wtedy, gdy do niego zagadasz.
Nie zadzwoni pierwszy, nie odbierze maila, nie zareaguje na zdarzenie — więc o automatyzacji trudno tu mówić.
4. Mało narzędzi i integracji
Podczas gdy w Make czy n8n masz setki gotowych integracji, Agent Builder oferuje tylko kilka narzędzi od OpenAI.
To jak warsztat z jednym śrubokrętem i młotkiem.
Da się coś zbudować, ale raczej naprawisz zabawkę niż złożysz pełnoprawną maszynę.
Ale… jest też plus
To OpenAI – więc temat agentów AI trafi do milionów ludzi.
Dla wielu osób Agent Builder będzie pierwszym krokiem do świata automatyzacji.
A każdy taki krok to impuls dla całego rynku. Im więcej narzędzi, tym większa świadomość – i tym łatwiej znaleźć rozwiązania, które naprawdę działają.