Mars to raj, ale tylko dla robotów

Elon Musk obiecuje milion ludzi na Marsie do 2050 roku. Tymczasem NASA ma problem z utrzymaniem siedmiu osób na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, która jest zaledwie 400 kilometrów nad naszymi głowami.

prof. dr hab. Dariusz Jemielniak

Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player…

material powstał we wsppracy z Nową Fantastyką.

Ale nie przejmujmy się detalami – w końcu Mars jest tylko 225 milionów kilometrów dalej.

Zacznijmy od przyjemności. Średnia temperatura na Marsie to minus 63 stopnie Celsjusza. W Gale Crater, gdzie łazik Curiosity rejestruje dane od 2012 roku, temperatura waha się od minus 90°C nocą do całych 16°C w południe – przy powierzchni, bo metr wyżej jest już tylko zero. To jak mieszkanie w zamrażarce z chwilowymi przerwami na wytchnienie w lodówce. Według badań NASA z 2021 roku, samo utrzymanie  habitatu dla czterech osób wymaga reaktora nuklearnego o mocy 40 kilowatów. Dla porównania – przeciętne gospodarstwo domowe w Polsce zużywa około 2,5 kilowata.

Atmosfera? Jest, ale głównie dla ozdoby. Ciśnienie wynosi 0,6% ziemskiego, ale co gorsza Mars traci 100 gramów atmosfery na sekundę. Przy takim ciśnieniu woda wrze w temperaturze niewiele powyżej zera stopni Celsiusza, więc krew dosłownie zagotowałaby się w żyłach (precyzyjniej, doszłoby do ebullizmu, nie chcecie wiedzieć). A nawet, gdybyśmy wytworzyli jakimś cudem atmosferę, uciekałaby przecież w takim samym tempie nadal, jak z przekłutego balona.

Skafander? Oczywiście, ale każde wyjście to ryzyko, choćby krytycznej awarii skafandra. Promieniowanie to osobna przyjemność. Bez pola magnetycznego i z atmosferą cienką jak marzenia o tanim mieszkaniu, na powierzchnia Marsa dostałbyś dziennie dawkę promieniowania 100 razy większą niż na Ziemi. Po roku na Marsie pochłoniesz dawkę, która według NASA zwiększa ryzyko raka o 5%. Oczywiście możesz siedzieć na dnie kopalni, by je minimalizować – ale pod tym względem to prościej poczekać, aż przestaniemy dopłacać do nierentownego węgla i przerobimy kopalnie na escape roomy.

A gleba! Zawiera nadchlorany w stężeniu 0,5-1% – związki tak toksyczne, że według eksperymentów uniwersytetu w Edynburgu z 2022 roku, zabijają bakterie w 60 sekund. Chcesz uprawiać ziemniaki jak główny bohater w „Marsjaninie”? Najpierw musisz przynajmniej wypłukać całą glebę. O ile skołujesz dość wody, której tam praktycznie nie ma w płynnej formie.

Transport? Według SpaceX lot w jedną stronę to będzie kilkaset tysięcy dolarów. Całkiem optymistycznie, w końcu to cena zbliżona do wartości kawalerki w Warszawie. Realnie, według analizy NASA z 2023 roku, koszt wysłania jednego człowieka na dziś to kilka rzędów wielkości więcej, choć oczywiście będzie spadał wraz ze skalą. Tym niemniej, za cenę osiedla dla tysiąca osób na Marsie możemy uratować całą Amazonię dziesięć razy, a koszty samej pierwszej misji na Marsa szacuje się na pół BILIONA (ang. trillion). 

Terraformowanie? Według obliczeń Nature Astronomy z 2018 roku, nawet gdybyśmy uwolnili cały CO2 z biegunów Marsa, ciśnienie wzrosłoby do… 1,2% ziemskiego. Niektórzy marzą o roztopieniu biegunów bombami atomowymi, ale potrzebowalibyśmy ich 3500 dziennie przez dobrych parę tygodni.

Mars fascynuje i powinniśmy go badać. Bazy naukowe? Jak najbardziej. Kopalnie helu-3? Może kiedyś. Ale „zapasowa Ziemia”? Szybciej nauczymy się żyć na dnie oceanu lub Antarktydzie – przynajmniej tam jest tlen, normalna grawitacja i brak zabójczego promieniowania. Zamiast wydawać biliony na ucieczkę garstki milionerów na martwą planetę, może lepiej zadbajmy o tę jedyną, która faktycznie nas utrzymuje przy życiu? Bo jak mawiają ekolodzy: „Nie ma planety B”. A Mars to co najwyżej planeta F z minusem.

Profesor zarządzania Akademii Leona Koźmińskiego, gdzie kieruje katedrą MINDS (Management in Networked and Digital Societies). Pracuje też jako faculty associate w Berkman-Klein Center for Internet and Society na Harvardzie. Wiceprezes Polskiej Akademii Nauk. Członek Rady Programowej CampusAI.

Podziel się

Może Cię zainteresować