Warstwy Matrixa

Recenzja filmu po 25 latach, z perspektywy rzeczywistego rozwoju nowych technologii

Matrix, Matrix Reaktywacja, Matrix Rewolucje, reż. Lilly Wachowski, Lana Wachowski

Sens staje się sensem dopiero wtedy, gdy zostanie wybrany przez człowieka. Taka koncepcja scala losy Thomasa Andersona – szeregowego programisty z poważnej firmy – oraz jego hakerskiego alter ego, Neo, nocami tropiącego pęknięcia w rzeczywistości. Pęknięcia, które prowadzą go do odkrycia, że znany mu świat to Matrix – symulakrum stworzone przez maszyny, by utrzymywało ludzkie umysły w stanie cybernetycznego snu. Neo wkrótce przekona się, że w tej wirtualnej krainie reguły można zaginać, niczym łyżki, siłą umysłu. Jednak dopiero dokonany przez niego świadomy, egzystencjalny wybór uczyni jego poszukiwanie sensu rzeczywistym, a jego samego – Jedynym, który przeniknie do samego jądra Matrixa.

Premiera kultowej trylogii Wachowskich odbyła się 25 lat temu, gdy internet był jeszcze młody. Ale Matrix wciąż inspiruje jako wizjonerska opowieść o inteligentnych maszynach, które przejęły kontrolę nad ludzkością. Bo Matrix to znacznie więcej niż efektowne sceny walki okraszone efektem bullet-time, nazwanym później efektem Matrixa. Film łączy elementy filozofii i science fiction w mocną, przejmującą opowieść. To eksploracja natury świadomości, egzystencji i poszukiwania sensu istnienia w świecie opanowanym przez sztuczną inteligencję. I dobrze się starzejące efekty specjalne.

W kolejnych częściach trylogii zanurzamy się w wielowarstwową, postapokaliptyczną przestrzeń Matrixa. Jej pierwsza warstwa to symulacja – wielkie nowoczesne miasto, z wieżowcami, samochodowym ruchem i nocnymi klubami. Druga – spustoszony, pozbawiony słońca i życia „rzeczywisty” świat, w którym inteligentne maszyny kontrolują ciała i umysły ludzi, a tylko nieliczni buntownicy toczą beznadziejną walkę o przetrwanie.

Eskalacja konfliktu między ludźmi a programami broniącymi Matrixa prowadzi Neo jeszcze głębiej, do międzyświata, gdzie spierają się ze sobą superinteligencje: Architekt, stróż porządku, i Oracle, wprowadzająca w kolejne iteracje historii świata elementy przypadku. Neo staje się Jedynym, uczestnikiem tego metaporządku dopiero, gdy decyduje się na podjęcie wyzwania, by samodzielnie wybrać swój los. Ale nie opuszczają go wątpliwości. Nawet, gdy negocjuje z Architektem, pytanie o sens uporczywie wraca, wciąż i wciąż wychyla się spod jego lśniącego czarnego płaszcza.

Czym w Matrixie różni się inteligencja sztuczna od ludzkiej? Programy mają swój cel, zamysł, przezna- czenie. Purpose to słowo, które pada w Matrixie równie często jak kule. Zadany inteligentnym programom cel skutecznie zastępuje ludzki sens istnienia. Jednak brak jego kluczowego aspektu – świadomego wyboru – sprawia, że osiągnięcie celu automatycznie unicestwia programy-agentów istniejące w Matrixie. Nawet jeśli sztuczna inteligencja wybrała wirusowy sposób działania, w momencie zakończenia swojej misji traci sprawczość. Pozbawiona prompta – wskazówki do dalszego działania – traci uzasadnienie swojego istnienia i zostaje poddana procesowi dezintegracji przez system operacyjny – Matrix. To przerażające odkrycie wyziera spod ciemnych okularów zwielokrotnionego, zbuntowanego agenta Johna Smitha w momencie ostatecznego zwycięstwa nad definiującym go wrogiem.

Matrix prowokuje pytania o swój sens, o celowość tej misternej konstrukcji AI, która czerpie energię z ludz- kich ciał. Po co? Jaki jest zamysł Architekta? Bo przecież program nie może istnieć bez celu. I czy jest do utrzymania to silne antropomorficzne założenie – że sens jest konieczny i samodzielnie może go nadać tylko człowiek? Albo inaczej: czy AI na pewno nie może określić swojego „po co”?

Dodatkowych podpowiedzi warto poszukać nie tylko w trylogii, ale i w całym uniwersum Matrixa, które rosło nieprzerwanie przez ostatnie ćwierć wieku. Na przyszły rok zapowiadany jest kolejny pełnometra- żowy film. Podobno nad jego scenariuszem pracuje Drew Goddard.

Autor

No avatar image

aimagazine

Podziel się

Może Cię zainteresować